Radegast Expres - pociągiem do browaru


Wycieczki do browarów połączone ze zwiedzaniem oraz degustacją piwa na miejscu nikogo już raczej nie dziwią. Na fali wzrostu popularności piwa (nie tylko rzemieślniczego) browary w wielu miejscowościach stały się jednymi z punktów na turystycznych mapach. Co jednak jeśli do browaru zawiezie nas pociąg? I to nie byle jaki tylko klasyczny czeski Motorak. I nie podrzuci nas tylko na peron pobliskiej stacji, ale podwiezie po zakładowej bocznicy aż pod same drzwi budynku warzelni. Brzmi interesująco? W takim razie muszę Wam opowiedzieć o Radegast Expres.

O wycieczce bezpośrednim pociągiem do browaru nie słyszałem nigdy wcześniej. Magiczna moc social-media skierowała do mnie reklamę wydarzenia i mechanizmy Facebooka nie musiały długo czekać aż kliknąłem "jestem zainteresowany". Przez chwilę poczytałem o idei wydarzenia, zerknąłem na formularz rezerwacji, namówiłem kolegę z rodzinnego miasta i dwa tygodnie później pojawiliśmy się na peronie stacji w Czeskim Cieszynie, by wsiąść do tzw. Motoraka i pojechać nim aż do Nošovic. To tam znajduje się Pivovar Radegast, wybudowany i uruchomiony na przełomie lat 60 i 70 XX wieku, który ze względu na bliskie położenie przy polsko-czeskiej granicy jest częstym miejscem polskich wycieczek. O historii browaru pokrótce dowiedzieliśmy się na miejscu. Pivovar Radegast został uruchomiony na skutek zamknięcia browaru w Karvinie oraz rosnącego niedoboru piwa w regionie. Jego nazwa została zaczerpnięta od słowiańskiego boga Radegasta i wybrana przez mieszkańców w głosowaniu. Jak można się spodziewać - budowany pod koniec lat 60 XX wieku - przybrał bardzo przemysłową formę i obecnie kojarzy się bardziej z zakładem produkcyjnym niż tradycyjnie pojmowanym czeskim browarem.

Wracając jednak do naszego pociągu. Radegast Express organizowany jest kilkukrotnie w ciągu roku przez Slezský železniční spolek. Kursuje na trasie Ostrawa - Nošovice - Ostrawa, zatrzymując się po drodze na wybranych ważnych stacjach. My mieliśmy możliwość wsiadania w Czeskim Cieszynie, gdzie w oczekiwaniu na pociąg, w dworcowym barze chlapnęliśmy Staropramena 11°. Nigdy wcześniej, tak wcześnie (bo około 9 rano) piwo nie smakowało tak dobrze. Przejazd pociągiem upłynął w miłej atmosferze dzięki m.in. towarzystwu czeskich melodii wygrywanych na harmonijce przez jakiegoś Mateja czy Ondreja oraz sporemu zapasowi Radegasta 10°, który można było zakupić od pokładowej obsługi. 



Po przyjeździe na bocznicę browaru Radegast zostaliśmy zaproszeni do "części turystycznej", gdzie przewodnicy odtworzyli krótki film o browarze (czysta woda, świeży chmiel i inne propagandowe tematy), a później pojawiła się możliwość zrobienia zakupów w przybrowarnianym sklepiku. Nie mogliśmy sobie odmówić spróbowania Radegasta Ryze Horka 12°, który wypełnił czas w oczekiwaniu na dalsze zwiedzanie browaru. 






Kolejno zostaliśmy zaproszeni do pomieszczeń słodowni, później przeszliśmy przez magazyn, halę czyszczenia butelek i halę rozlewu, pomieszczenia z tankami leżakowymi i na samym końcu pomieszczenia mieszczące warzelnię. Bardzo oryginalnym rozwiązaniem okazało się akwarium, które było niejako wbudowane w jedną z kadzi warzelni i miało świadczyć o czystości wody stosowanej w browarze. Ach ci Czesi i ich pomysły... Po obejrzeniu sporych rozmiarów kadzi przeszliśmy do windy, która zawiozła nas do głównego punktu programu zwiedzania. Pubu firmowego browaru umieszczonego na dziesiątym piętrze wieży, z której roztaczał się widok nie tylko na browar, ale też całe Nošovice. Do kufla trafiła solidna porcja Radegasta Ryze Horka 12°, do której można było przekąsić chlebem ze smalcem. Z kranu można też było wybrać 10°, Birell Nealko oraz sezonowe piwo Volba Sladku. Gdy wszyscy odwiedzający otrzymali już swoje Horky, najlepszy barman Czech (podobno) opowiadał i prezentował różne sposoby nalewania piwa, rozdając kolejne porcje gościom, którzy nie byli nawet w połowie swojego pierwszego kufla.  Z dumą opowiadał o Hladince, Šnycie czy Mliko. Jednak w przypadku tego ostatniego mocno się zdziwił, gdy poprosiliśmy go o nalanie dwóch kufli dla nas. Przewodnik tylko cicho szepnął nam abyśmy wychylili je czym prędzej, po czym podał nam dwa kufle klasycznie nalanej Hladinki. Jak widać, Mliko w interpretacji Czechów jest raczej tylko dla kobiet i raczej tylko na pokazach. 












Po prawie dwóch godzinach spędzonych w browarnianym pubie, zostaliśmy skierowani z powrotem do pociągu. Po zapakowaniu się na swoje miejsca, zauważyliśmy że spora część pasażerów była już dość mocno wcięta, a i nam zaczęły dopisywać nadzwyczaj dobre humory. Po krótkich manewrach przy browarze i około czterdziestominutowej podróży, dotarliśmy z powrotem do Czeskiego Cieszyna, gdzie spotkaliśmy Polaków, którzy również brali udział w zwiedzaniu Radegasta. Udało się nam razem wybrać na obiad w postaci zupy czosnkowej i smażonego sera, a wszystko dodatkowo poprawić sezonowym Volba Sladku, które zasadniczo nie różniło się niczym od Radegasta 10°

Z pewnością zastanawiacie się ile mnie to kosztowało i czy było warto? Bilet na Radegast Expres to koszt 350 koron czeskich, co daje około 60zł w przeliczeniu na naszą walutę. Cena biletu pokrywała przejazd (niezależnie od stacji na której się wsiadało), zwiedzanie browaru (około godziny) oraz 3 porcje piwa w pubie na terenie browaru.  Za wszelkie dodatkowe piwa w pociągu i w pubie musiałem zapłacić dodatkowymi koronami. Czy było warto? Wycieczka po browarze była zminimalizowana do najważniejszych miejsc bez szczególnego zapuszczania się w zakamarki. W porównaniu do Browaru Zamkowego w Cieszynie, który miałem okazję zwiedzać kilka lat wcześniej, Pivovar Radegast okazał się po prostu sprawnie funkcjonującym zakładem produkcyjnym. Tyle i może aż tyle. Najciekawszym miejscem okazało się pomieszczenie warzelni, głównie dzięki oryginalnemu wystrojowi wnętrza, który nieustannie przypomina o latach powstawania browaru. W temacie piwa - już dawno nie pamiętam, żeby czeskie 10° czy 12° tak dobrze mi smakowały. Być może była to kwestia towarzystwa i klimatu, być może długa przerwa od klasycznych "leżaków", niemniej muszę przyznać, że z wszelkich czeskich piw z dużych browarów, Radegast zasmakował mi jak dotąd najbardziej.

Jeśli nie byliście wcześniej w żadnym browarze, to warto podejść do Radegasta z pewnym dystansem. Tak jak określiłem to wcześniej - jest to bardziej zakład produkcyjny niż turystyczne miejsce, niemniej każdy powinien odnaleźć w nim coś dla siebie. Jeśli byliście w dużych polskich browarach, ale nie smakowało Wam piwo - wtedy w 100% warto pojechać do Nošovic. Wasze kubki smakowe powinny Wam podziękować. Dodatkowo - jak można odmówić sobie przyjemności bycia dowiezionym w sam środek browaru. Pociągiem, klasykiem, ze świetnym klimatem i zimnym piwem na pokładzie. 

Copyright © Piwna Zwrotnica - blog piwny. Designed by OddThemes