wtorek, 24 stycznia 2017

Baltic Porter Day 2017


Święto Porteru Bałtyckiego z roku na rok staje się coraz popularniejsze i zaczyna gościć w coraz większej ilości pubów. Browary też nie odpuszczają i idąc za trendem śmielej warzą swoje interpretacje Porteru Bałtyckiego. W tym roku pojawiły się przykładowo: leżakowany 9 miesięcy porter z Jabłonowa; włosko-polski kooperacyjny porter Pinty i Birra Amarcord; polsko-duński kooperacyjny porter Browaru Port Gdynia, Browaru Spółdzielczego, Browaru Okrętowego i Svaneke Bryghus czy najnowsza warka Top 1 w kategorii Porterów Bałtyckich - Imperium Prunum. To tylko nieliczne spośród kilkunastu premierowych porterów, które miały premierę 21 stycznia. 

Ja z lekkim opóźnieniem Święto Porteru Bałtyckiego obchodziłem dopiero w poniedziałek, a wszystko dzięki kilku interesującym porterom goszczącym na kranach Dobrego Zbeera w Gliwicach. Niekwestionowanym obowiązkiem było spróbowanie świeżej, niepasteryzowanej, lanej wersji Imperium Prunum, która według przewidywań miała się skończyć jeszcze w sobotę, a jednak dotrwała do poniedziałku.


Projekt Bornholm
Na start spróbowałem Projektu Bornholm - kooperacji polsko-duńskiej, o której wspomniałem wcześniej. Porter uwarzony według receptury Bartka Nowaka w Browarze Port Gdynia, był inicjatywą czterech "morskich" browarów - Okrętowego, Spółdzielczego, Port Gdynia i Svaneke Bryghus z Bornholmu. Jako dodatki w piwie wylądowały sól morska i lukrecja. Jaki był efekt?

Aromat to głównie paloność oraz akcenty skórki ciemnego chleba. Gdzieś w tle słabo wyczuwalna jest czekolada łącząca się z akcentami lukrecji. W smaku zachwycająca była wyraźna kremowa struktura, pełnia oraz przyjemny akcent rozgrzewania. Dominowały akcenty czekolady, a także lekka doza wytrawności - sól niestety zgubiła się wśród tego wszystkiego.

Imperium Prunum
Po krótkiej rozgrzewce przyszedł czas na Imperium Prunum - porter, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Spodziewałem się, że wersja niepasteryzowana będzie oferowała dużo aromatu i smaku i wcale się nie pomyliłem. Aromat dominowały bogate akcenty likieru czekoladowego, lekkiej śliwki oraz wyrazistego aromatu ogniska - tak jakby tuż obok nosa płonęły drewniane belki, a część z nich była już wyraźnie odymiona. Smak był już czystą przyjemnością - akcenty powideł śliwkowych, bogata wędzonka, czekolada, paloność, wyraźna złożoność i pełnia smaku oraz wytrawny finisz. Z kolejnymi minutami ogrzewania piwa na wierzch coraz bardziej wychodziły akcenty śliwki i ogniskowej wędzonki. Znakomicie ukryty alkohol pozwalał na niespieszne sączenie nowej warki Imperium Prunum.

Põhjala Öö
Projekt 30 z Browaru Maryensztadt okazał się dla mnie zbyt słodki (coś na kształt połączenia czekolady i landrynek), dlatego przeszedłem od razu do estońskiego porteru bałtyckiego - Põhjala Öö. Aromat i smak oferowały wyraźną paloność oraz soczysty akcent śliwkowo-wiśniowy. Bardzo rześka i czekoladowa interpretacja porteru przypominała coś w stylu alkoholowych pomadek, dzięki czemu piło się ją wyśmienicie.

Święto Porteru Bałtyckiego to świetna okazja do spróbowania różnych przedstawicieli tego stylu, często warzonych specjalnie na ten dzień. Trzeba jednak przyznać, że po kilku próbkach może zacząć boleć głowa...


środa, 11 stycznia 2017

Browar Sądecki - cichy debiut na mapie Małopolski


Browar Sądecki to nowy browar rzemieślniczy na mapie Małopolski, który cicho zadebiutował pod koniec listopada 2016. Położony w Librantowej koło Nowego Sącza browar stworzony przez dwóch piwowarów domowych - Tomasza Ciaputę i Wiesława Serafina - zdążył w ciągu kilku tygodni wypuścić na rynek aż 7 piw. Wśród stylów warzonych przez sądeckich piwowarów znajdują się: marcowe, monachijskie ciemne, witbier, pszeniczne, irish red ale, a także nowofalowe american wheat i american amber. Póki co browar nie zdradza o sobie zbyt wiele informacji zarówno w social mediach, jak i na etykietach, gdzie podany jest jedynie adres, bardzo okrojony skład oraz % zawartości alkoholu. W kwestii graficznej postawiono na minimalizm etykiet oraz odniesienie się w logo wprost do sądeckiego Ratusza i rosnącej obok niego wierzby.


Spośród dostępnych na rynku piw, postanowiłem sprawdzić trzy, które mogą służyć za próbkę reprezentatywną debiutującego browaru.

American Wheat w aromacie oferuje dużo akcentów świeżego słodu, pszenicy oraz lekką karmelową nutę. W smaku lekkie, wyraźnie słodowe, bardziej przypomina klasycznego Hefeweizena, niż pszenicę z amerykańskimi akcentami. Brak jakiejkolwiek chmielowości, akcentów żywicznych czy owocowych. Przyjemne jako zwykłe piwo pszeniczne, postrzegane jako American Wheat wydaje się być mocno ubogie. 


W aromacie Irish Red Ale dominują akcenty skórki od chleba, a także lekka nuta karmelu i owoców. W smaku dużo karmelowo-chlebowych nut, lekki akcent suszonych owoców i co najważniejsze - karmelowy posmak nie został przesadzony! Wyraźny akcent wytrawności, nie jest klejące ani słodkie, przyjemnie sesyjne.


Monachijskie Ciemne to głównie akcenty palonego karmelu oraz melasy w aromacie, z lekkimi akcentami ciemnych słodów. W smaku palone, karmelowe, z akcentami skórki od chleba i ciemnych słodów. Wyraźnie czuć ciemny charakter tego piwa, pod koniec pojawia się przyjemna lekka słodycz oraz bardzo niska goryczka. Przyjemny, ciemny lager.



Niedługo po debiucie Browar Sądecki reprezentuje wyrównany poziom, który pozwala mieć nadzieję na przyszłość. Próby z nowofalowymi stylami póki co idą dość opornie, jednak w kwestii klasyki nie ma zbyt wiele do zarzucenia. Oczekuję na kolejne piwa w wykonaniu sądeckich piwowarów oraz na rozwinięcie sieci sprzedaży dalej poza Ziemię Sądecką - jak dotąd piwa z Librantowej są do dostania jedynie w obrębie Nowego Sącza.